samochód: zastava 750
Imię: Paweł
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: plavo nebo Pomógł: 2 razy Dołączył: 28 Mar 2007 Posty: 1016 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-09-30, 19:52
1 Bo:
Prawdopodobnie masz wymienione kiedyś błotniki, być może jakieś rzemiosło, być może nawet polskie, bywały takie w latach 70. Błotniki mogły być także produkcji włoskiej od Fiata 600 z wczesnego rodzaju, który takich listew nie miał, ale mało to prawdopodobne.
2 Bo:
Możesz mieć Fiata 600 po przeróbce na Zastavę 750 w którymś ktoś podczas składania auta wymienił drzwi z Zastavy 750 lub Fiata 600D (po roku 1962) i stąd są dziurki w drzwiach a na błotnikach ich nie ma. Ta opcja jest jednak na dalekim drugim miejscu.
Czy to Fiat czy Zastava możesz spróbować rozróżnić po grodzi tylnej. Nie chodzi tu bynajmniej od numery seryjne nadwozia itd. To można nabić. Witz w tym, że Zastava miała grodź wykonaną z jednego arkusza blachy od góry do dołu, Fiat zaś miał grodź skłałdającą się z 2 elementów Od góry do linii poziomej przebiegającej kilkanaście mm ponad polem numerowym i dolną częścią na której do 1960r pola numerowego nie było (numer VIN był bity na bocznej grodzi na wysokości górnego zbiornika chłodnicy).
Fiat 600 do 1960r:
Fiat 600 od 1960r:
Zastava 750 (wszystkie roczniki):
Przy okazji powiem, że ktoś zmasakrował połączenie tego błotnika z progiem. Obrys jest idealny ale tam powinna być nakładka blachy błotnik ana blachę słupka w miejscu przetłoczenia na drzwiach. Spawanie w tym miejscu skutkuje wyrywaniem tego miejsca. Tam nakładka jest celowa, ponieważ to miejsce pracuje. Tu wersja po 64r ale nie ma to znaczenia.
pieczar
samochód: zastava 750
Imię: Pawel
Rok urodzenia: 1987
Dołączył: 08 Lis 2011 Posty: 26 Skąd: Kraków
Wysłany: 2013-09-30, 20:07
Hmm ciekawe... Jak będę w miejscu gdzie autko stacjonuje to zrobie zdjęcia tej ściany grodziowej. W związku z tym dwa pytania:
1. Co radzicie z tymi błotnikami nawiercić dziury na mocowanie listew?
2. I co z tym łaczeniem błotnika z progiem:(
samochód: zastava 750
Imię: Paweł
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: plavo nebo Pomógł: 2 razy Dołączył: 28 Mar 2007 Posty: 1016 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-09-30, 21:18
Dziury do mocowania listew, że tak powiem - up to You...
Ja w swojej Fići też miałem wstawiane błotniki bez dziurek. Zlikwidowałem także oryginalne otworki w progach. To są potencjalne miejsca korozji, powiedziałbym że na naszych duktach bardzo szybko dochodzi do spękania i obicia lakieru w otworkach. Auto się trzęsie niemiłosiernie a wraz z nim listewki mocowane na sprężynkach. Grzechotka...
Ja w swoim autku listewki zalałem płynnym pcv i po stężeniu spolerowałem. Listwy zamocowałem na taśmie dwustronnej. Czy to lepsze rozwiązanie..? Nie wiem. Z jednej strony tak z drugie oryginalne listewki można w każdym momencie zdjąć i sprawdzić co się pod nimi dzieje.
Łączenie błotnika z progiem... hmmm.. najlepiej byłoby to wyciąć i zrobić na nowo ale czort wie kto i jak to spawał. Nie daj Bóg gazowo i ciągłym spawem bo nie do odzyskania będzie.
Spawanie błotnika do nadwozia w tym miejscu powinno wyglądać tak:
Słupek wewnątrz wygląda tak:
a po założeniu błotnika tak:
Spawamy po rancie leżącym na słupku (w pionie) co 30mm. W tym celu wiercimy najpierw otworki w rancie wiertłem 6mm. Potem czyścimy rant do czystej stali, spód rantu przylegający do słupka można zabezpieczyć przed spawaniem podkładem epoksydowym reaktywnym lub np Fertanem. Słupek pod rantem też malujemy tym samym. Potem przykładamy błotnik, spasowujemy wszystko i kiedy już jest na 100% OK zaczynamy spawać naprzemiennie góra, dół, środek itd.. Przed spawaniem można zwilżonym w nitro wacikiem itp. wyczyścić farbę na słupku tak aby powstało czyste "okienko". Można to także zrobić umiejętnie mikro szczotką drucianą np Dremela czołową, na wkrętarce. Chodzi o to aby drut migomatu dotknął czystej stali a nie farby. Nie pali i nie pryszcze na boki a co najważniejsze nie przepali na wylot. No ale to już są niuanse spawania.
Następnie pod lekko odstający dół błotnika wciskamy (najlepiej z tuby na pistolecie) sporą ilość masy do uszczelniania spoin (fabrycznie była tam plastelina - auto kit) i mocno dociskamy powierzchnie do siebie tak aby nadmiar kleju wypłynął przez szczelinę. Reszta podejdzie do góry i uszczelni całą powstałą tam "kieszeń". W oryginale w miejscu gdzie wystaje tzw faja progu przechodząca w słupek, od wewnętrznej strony występuje element będący w istocie powtórzeniem łuku progu, taka łezka. Wstawiona jest ona od wewnętrznej strony progu i wypełnia powstałą tam kieszeń. Wygląda to tak:
Obspawane przed założeniem błotnika wygląda tak:
Po założeniu błotnika spawamy 2 zgrzewki na krańcu rantu błotnika który częściowo zachodzi (ok 4cm) na kawałek rantu wstawki i progu. Wyżej rant błotnika jest już swobodny. Powstałą w tamtym miejscu kieszeń wypełniamy masą uszczelniającą, najlepiej na gładko, tak aby woda miała łatwy odpływ i nie zbierała się w zagłębieniu.
samochód: zastava 750
Imię: Paweł
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: plavo nebo Pomógł: 2 razy Dołączył: 28 Mar 2007 Posty: 1016 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-09-30, 21:33
Aha....
Tu jest proces renowacji Fići z 1966r , kurołapki.
Robił to pewien Serb, kolega z Nacionalnej Klasy. Dla mnie guru. Aż takich wyczynów jubilerskich ja nie potrafię. On tak. Są tu także fotki o co chodzi z tym połączeniem progów i błotników i wiele wiele innych..
samochód: zastava 750
Imię: Dmoch
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: niebieski Pomógł: 2 razy Dołączył: 21 Maj 2007 Posty: 1080 Skąd: WWL
Wysłany: 2013-09-30, 23:18
Co do błotnika to widziałem tez rzemiosła bez otworów na kierunkowskazy.
co do remontu najbardziej podoba mi się dorobienie elementu bagażnika na koło zapasowe. w poprzedniej pracy miałem przyjemność obcowania z blacharzem który codziennie rzeźbił takie cuda, aż miło było patrzeć. Z tym ze on rzeźbił w aluminium...
mój pas przedni w zastavce też był tak dorabiany ale niestety już bardziej koślawo:)
samochód: zastava 750
Imię: Paweł
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: plavo nebo Pomógł: 2 razy Dołączył: 28 Mar 2007 Posty: 1016 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-09-30, 23:55
No to jest sztuka o jakiej marzę i jaką chciałbym kiedyś posiąść... i zrozumieć.
Do tego jednak potrzeba morza cierpliwości i wiedzy z zakresu wytrzymałości materiałów, fizyki stali itd... Echh...
Błotniki bez otworu na kierunek pod reflektorem nie koniecznie musiały być rzemiosłem.. Mogły to być oryginały od Fiata 600 (55 - 59) choć jeśli by takowymi były to powinny mieć otworki po wierzchniej stronie błotnika, pod łezki.
Kiedyś miałem za to dwa błotniki które dał mi sąsiad. Wisiały u niego w garażu latami. Kupił je kiedyś na giełdzie na zaś.. ale nigdy nie skorzystał. Kiedy robiłem swoją Fićę w roku 1995 i przyszedł czas blacharki, dałem je blacharzowi, który ją robił. Po kilku dniach zadzwonił, że jakieś one dziwne i nie do końca pasują. Myśleliśmy, że to jakieś kiepsko wykonane rzemiosło. Na szczęście niemal tego samego dnia kupiłem inną Fiće w Sopocie. Fića ta poszła od razu na sprzedaż, ale wraz z nią dostałem 2 garaże części, między innymi dwa nowiutkie oryginalne błotniki fiatowskie. Do kurołapy oczywiście, beżowe z niebieskimi pieczątkami FIAT. Z tego samego sortu miałem także pas przedni i przednie nadkola, przywiezione aż z Argentyny. Wszystkie te bezowe blaszki zostały wbudowane w moją Fićę i do dziś stanowią cały przód.
Pozostała kwestia tych dziwnych błotników...
Zostały one spakowane w karton i złożone w czeluściach garażu. Po latach drążąc w sieci temat klonów 600ki.. doszedłem od jakiego auta były... Okazało się, że były to fabryczne błotniki 3A3 965 czyli ukraińskiej wersji Fiata 600 - Zaporożca Communarda.
Pasowały niby do 600ki ale miały nieco inne ranty takie chudsze przetłoczenie rantu... i nieco inaczej uformowany brzeg przy drzwiach. mała korekta i pasowałyby jak ulał. No oczywiście pozostawał cieńszy rant...
A tu takie same nowe z jednej ze stron ukraińskich - dziś znalezione..
Moje nie miały tylko misek reflektora. Nota bene identycznych jak w 600 !!
Błotniki poszły na Allegro w roku chyba 2005 i zeszły za genialną wówczas kasę. Pojechały do Niemiec.. ) Dość powiedzieć, że za nie przywiozłem wtedy z Kragujevca 6 kompletów fabrycznych błotników oryginalnych do Fići... Takie czasy to były... Dziś może jeden komplet bym kupił.. )
samochód: zastava 750
Imię: Dmoch
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: niebieski Pomógł: 2 razy Dołączył: 21 Maj 2007 Posty: 1080 Skąd: WWL
Wysłany: 2013-10-01, 00:55
Niezla historia. Nie sądziłem że. o tłoczeniu, odkuwaniu , trochę o otworach, kt i stresie i starczy. Do tego trochę o rodzajach blach i tyle. Celowałbym bardziej w jakieś zdolności plastyczne i dużo doświadczenia,praktyki. Kiedyś naprawdę byly szkoły które tego uczyły. chociażby wspomnieć lotnicze przyzakładówki.
tak nawiasem mówiąc kiedyś był artykuł w ClassicAuto jak to w Siedlcach robią repliki AC Cobra z polerowanego aluminium. Idealne miejsce żeby się spełnić w takim zawodzie:)
samochód: zastava 750
Imię: Paweł
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: plavo nebo Pomógł: 2 razy Dołączył: 28 Mar 2007 Posty: 1016 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-10-01, 09:02
Ano! Szkoda tylko, że w Siedlcach... Za daleko ode mnie.
samochód: zastava 750
Imię: Grzesiek
Rok urodzenia: 1982 Pomógł: 3 razy Dołączył: 11 Sty 2009 Posty: 567 Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2013-10-01, 20:37
Panowie, za przeproszeniem nie pierdzieldzie to o wiedzy z zakresu wytrzymalosci materialow fizyki itd... Wiekszoc blacharzy z prawdziwego zdarzenia a nie partaczy to po prostu artysci, ktrorzy w wiekszosci przypadkow nie maja zielonego pojecia o wytrzymalosci materialow ktorej uczy sie od 2 roku studiow.
Do tego trzeba miec zdolnosci, i odpowiednie maszyny. Zwyklym mlotkiem i na imadle i ksztaltownikach stalowych mozna zrobic proste elementy. Chcac robic cos konkretniejszczego trzeba miec juz kolo angielskie, gientarke, palniki itd.
Tutaj macie link co mozna zrobic maja odpowiednie "zabawki "
samochód: zastava 750
Imię: Paweł
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: plavo nebo Pomógł: 2 razy Dołączył: 28 Mar 2007 Posty: 1016 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-10-01, 23:09
Wszystko się zgadza.. ale... znajdź takich blacharzy teraz..
To gatunek na wymarciu, jak zdun czy szewc.
Dziś w warsztatach pseudoblacharskich pracują za marną kasę pseudoblacharze, którym się wydaje, że wszystko potrafią a potrafią skiepścić nawet najprostszą robotę. Ja jest z zawodu architektem a nie blacharzem i nie żałuję wyboru. Dziś robię blacharki bo swego czasu w dużym bądź co bądź Trójmieście i okolicach nie mogłem znaleźć nikogo kto potrafiłby dobrze zrobić auto. Co jeden to lepszy agregat był. czegóż to oni nie robili... a potem nakładki blachy nie pomalowanej wewnątrz, krzywo wspawane nowe elementy i koronny tekst: no panie przecież tak się to robi.. " A gówno! Nie tak tylko tak jak podręcznik podaje.
Papraki, potrafią tylko błotniki na śrubki przykręcać... metody z peerelu żywcem. Spawanie gazowe, jakimś drutem najtańszym itd.. Nie o to chodzi. Miałem też pajaca który próbował zgrzewać nowe blachy zgrzewarką punktową o bolcach 15mm! Po kiego...?? Po palił wszystko. Każdy zgrzew trzeba było po nim poprawiać migiem i zalewać wypalone dziurki.. No dajcie spokój.
12 lat temu się wq na potęgę! Pomyślałem, że skoro takie tępoty spawają to co ..? Ja nie dam rady..? I dałem. Kila miesięcy próbowałem, spawałem różne blaszki, druty profile itd... Miałem to szczęście że mój śp tata wykładał na konstrukcjach stalowych PG technologię spawalnictwa. Przyniósł mi knigi, odbyliśmy dziesiątki godzin na rozmowach i teorii. Potem spawałem i pokazywałem mu efekty. I tak po nitce do kłębka.
Architektura dała mi wspaniałe widzenie przestrzeni. Nie muszę rozcinać progu żeby wiedzieć jak jest w środku zbudowany.. dorobić element..? Â?aden problem, są siatki, rzuty itd... wszystko można zrobić.
Klepanie jednak to zupełnie co innego. Trzeba wiedzieć gdzie i jak klepnąć żeby w tym miejscu blacha wyszła a nie wpadła do środka. Nie przeczę.. większość dawnych dobrych blacharzy miała tę tajemną wiedzę. To lata praktyki. Dzisiejsi "przykręcacze" pojęcia o tym nie mają.
Nie twierdzę, że jestem super blacharzem.. łooo daleko m i do tego. Na razie opanowałem spawanie MIG. Na razie wystarczy.. ale klepanie, wyklepywanie kształtek, wyoblanie itd... to tajemna wiedza na przyszłość.
Szczęśliwy ten kto zna takiego magika który na prawdę wie o co chodzi i potrafi.
Ja wiem na razie jedno. Projektował taką 6oo sztab mądrych ludzi. Rzem wszyscy nie mamy tyle w głowach co jeden z nich. I jak widzę tych partaczy poprawiaczy fabryki itd.. to mnie krew zalewa. No ale to takie polskie "... ja wiem lepiej co mi tam inżynierek będzie pier--ć..."
A tak przy okazji,...
Mówisz, że nie trzeba żadnego mieć wykształcenia itd...
Prawie każdego cepa można nauczyć korzystania z angielskiego koła. Nauczy się i będzie stukać takie błotniki czy inne krągłości bo tak mu pokazano.. ale nigdy nie będzie wiedział dlaczego tak się dzieje, że się blach atak a nie inaczej wygina i formuje...
Dlatego właśnie za roboty przy autach wziąłem się sam. I jak na razie bardzo dobrze na tym wychodzę. Nie tylko z resztą ja..
samochód: zastava 750
Imię: Grzesiek
Rok urodzenia: 1982 Pomógł: 3 razy Dołączył: 11 Sty 2009 Posty: 567 Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2013-10-02, 19:19
Co do blacharzy to sie zgadzam, ostatnio to samo zaczyna sie robic z lakiernikami...
Zrobic na sztuke, wziac kase i nastepny do roboty. Rdza i tak wyjdzie z profili na zewnatrz i tak nie wczesniej niz za 2 lata...
Co do wielkosci elektrod to sie nie zgodze, to czy dziury sa wypalone czy nie zalezy od ustawien parametrow na zgrzewarce. Ciensze blachy zgrzewamy takimi elektrodami i nic nie wypala a normy do zgrzewania sa duzo bardziej surowe niz w motoryzacji..
Uwierz mi ze wiekszosc dobrych blacharzy nie ma pojecia od strony teoretycznej co sie dzieje z blacha ktora obrabiaja, oni po prostu wiedza co maja zrobic zeby uzyskac to co wlasnie potrzebuja. Trafiaja sie pojedyncze przypadki, gdzie lata praktyki sa tez poparte wiedza...
Spawanie metoda mig/mag nie jest strasznie trudne. Jak dla mnie o wiele łatwiej sie spawa niż elektroda otulona. Wedlug mnie najlepiej spawa sie metoda TIG. Jednak ceny dobrego sprzętu do spawania sa jak dla mnie zaporowe.
Dla mnie samochody sa pasja, nie tylko te zabytkowe.
Wiekszosc robie sam, bo mnie krew zalewa jak place za robote a potem musze po partaczach poprawiac.
samochód: zastava 750
Imię: Paweł
Rok urodzenia: 1970
Rocznik auta: 1966
Kolor auta: plavo nebo Pomógł: 2 razy Dołączył: 28 Mar 2007 Posty: 1016 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-10-03, 07:06
No to jesteśmy toczka w toczkę zgodni!
Ja tak samo!
Mam takiego znajomego. który spawa TIGiem. generalnie ma małą firmę w Gd, spawanie alu, kwasówki i innych met kolorowych. Wiele lat prowadził zajęcia praktyczne na PG. Dla mnie guru jeśli chodzi o wiedzę i umiejętności w zakresie spawania. Ma TOGomat warty tyle co dobre auto. W zasadzie to komputer do spawania. Eech... żeby taki mieć...;-))
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum